Dragon Age Wiki
Advertisement

Napisał Varrik Tethras

Donnen Brennokovic zdawał sobie sprawę, że praktycznie wyczerpał już tropy, którymi mógłby podążyć. Do emerytury zostały mu tylko dwa tygodnie. Dwa tygodnie, by znaleźć zabójcę sędziego i szlachcica z Górnego Miasta. Dwa tygodnie — o ile kapitan Hendallen nie wykopie Donnena wcześniej ze służby.

Doki cuchnęły szczynami i gnijącą rybą, odrzucając tak samo, jak widok pracujących w nich mężczyzn i kobiet. Ale to właśnie tam Donnen musiał się udać w poszukiwaniu kapitan Belladonny, która włamała się do domu hrabiego de Favre.

Smocze Klejnoty to była wielka łajba. Belladonna takie właśnie lubiła. Ostre kształty okrętu kołysały się majestatycznie na wodzie. A ten okrągły, drewniany fragment wyglądał tak, jakby mógł miażdżyć całe armady pod swoim... no, drewnem. To był największy okręt w całej historii okrętów.

Ale nawet stąd, z nabrzeża, Donnen widział, że coś jest nie tak.

Wbiegł po trapie na pokład, gdzie znalazł martwego marynarza i ślady krwi prowadzące do ładowni. Dobył miecza, zanim ruszył krwawym tropem. Jego oczy nie zdążyły się jeszcze przyzwyczaić do panującego pod pokładem półmroku, gdy natknął się na drugiego martwego marynarza, którego ktoś dźgnął w brzuch i zostawił, by skonał. Ciało było jeszcze ciepłe. Okręt skrzypiał, kołysząc się na falach. Donnen wstrzymał oddech i zanurzył się w mrok ładowni.

Zmierzające w jego stronę ostrze odbił w ostatniej chwili.

Sparował kolejny cios, wciąż na wpół ślepy w panujących wokół ciemnościach. Trzecie uderzenie minęło gardę Donnena i paskudnie rozorało przedramię.

— Przeklęte ścierwo! Nikomu nie pozwolę atakować mojej załogi! — usłyszał. Jej głos Donnen rozpoznał od razu.

— Stój, czekaj! Jestem z miejskiej straży! — Uniósł ostrze w ostatniej chwili.

— To znowu ty! — Oczy Donnena zaczęły się w końcu przyzwyczajać do ciemności i rozpoznał kapitan Belladonnę. Prawą dłonią trzymała się za żebra, w lewej dzierżyła sztylet. Była tak zakrwawiona, że Donnen nie miał wątpliwości — posoka nie mogła należeć tylko do niej. Kobieta spojrzała na niego groźnie. — Zjawiasz się o pięć minut za późno. Ech, straż, jak zawsze bezużyteczna — wysyczała i opuściła niechętnie broń.

— Kto to zrobił? — Donnen schował miecz.

— Nie wiem i jakoś nie było okazji zapytać. — Belladonna pociągnęła nosem. — Gnojek zdążył ubić dwóch moich ludzi. Aż mu odrąbałam rękę i uciekł. Gdzieś tam została. — Machnęła wskazując tył ładowni.

— Przejął ładunek hrabiego? — chciał wiedzieć Donnen.

— Nie, możesz go sobie zabrać, jeśli o to ci chodzi. — Kapitan pokuśtykała do kufra i wydobyła z niego płócienne zawiniątko związane sznurkiem. — Masz, jest twoje — wycedziła i rzuciła je Donnenowi pod nogi.

Powiązane wpisy[]

Advertisement