Dragon Age Wiki
Advertisement

Ze wszystkich decyzji, jakie Szara Straż musiała podjąć w niełatwych dla siebie czasach, porzucenie fortecy Adamant należało prawdopodobnie do najtrudniejszych. Twierdzę wzniesiono, aby powstrzymać pomioty wynurzające się z Bezdennej Rozpadliny. Z czasem budowla ta stała się symbolem skutecznego oporu przeciwko potworom, które zepchnęliśmy z powrotem w mrok, gdzie ich miejsce. Długo zapewnialiśmy okolicznym ziemiom bezpieczeństwo, ale z nadejściem kolejnych stuleci pamięć o naszym poświęceniu bladła. Całe Zachodnie Podejście zmieniło się w pustkowie i coraz trudniej było uzasadniać koszty, jakie pociągało za sobą utrzymanie fortecy. Zabrakło gryfów, które można by w niej hodować, Strażników do obsadzania blanków, zbyt wielu zacnych mężczyzn i zbyt wiele kobiet padło ofiarą demonów przekradających się przez zbyt cienką Zasłonę. Z każdą wizytą komtura coraz jaśniejszym się stawało, że Adamant zamienia się w symbol naszego upadku. Jeśli nawet pomioty znów wyszłyby z rozpadliny, to komu miałyby zagrozić, poza samymi szarymi strażnikami?

I stało się tak, że w Wieku Błogosławionym zatrzasnęliśmy za sobą potężne wrota twierdzy, ogromne posągi gryfów pozostawiając, by niszczały smagane niesionym przez wiatr piaskiem. Sami zaś, przepełnieni wstydem i cierpieniem, wycofaliśmy się do Montsimmard. Niedawno wyprawiłem się z niewielką ekspedycją do fortecy i byłem ogromnie zaskoczony widząc, że nadal stoi. Krasnoludy doskonale wykonały swą robotę i podejrzewam, że Adamant przetrwa jeszcze wiele stuleci... Jeśli jednak do twierdzy zechciałaby wrócić Straż, trudno byłoby jej to miejsce przywrócić do życia. W komnatach i salach ostały się bowiem tylko duchy i wspomnienia o tych, którzy oddali życie, by uchronić nas przed mrokiem.

— Fragment dziennika Veldina, szarego strażnika z Orlais, 8:58 Wieku Błogosławionego
Advertisement