Przybyliśmy zza morza jako pierwsi. Nasze drednoty od razu zajęły całe Par Vollen. Najechaliśmy na ląd zwany Seheronem, a potem na Rivan i Imperium Tevinter. Nasi viddathari mówili, że Minratus – stolica Tevinteru – jest niezdobytą twierdzą. Choć się nie poddał, jego mury popękały od ognia bakunów i uderzeń stali. Tevinter poczuł na własnej skórze, co można osiągnąć dzięki dyscyplinie.
Daliśmy bas cel w życiu, a oni uznali, że ich podbijamy. Kiedy my, tamassran, uczymy dzieci czytać albo korzystać z owoców lasu, czy to jest podbój?
Bez pewności, którą daje qun, rozsądek jest niemożliwy. Bas zaatakowali nasze siły w odwecie trzy razy. Wyparli nas z Antivii i Rivanu. Największe straty ponieśli wówczas kabethari – ci sami, których bas chcieli „oswobodzić”. Cały kraj stanął w ogniu, a kogo bas nazywali dzikusami? Qunari...
To zakrawające na hipokryzję szaleństwo wymagało odpowiedniej reakcji. Podpisaliśmy z bas stosowne traktaty, by ich uciszyć, a potem odeszliśmy.
Jednak powrócimy. Cierpliwość jest przejawem samokontroli. Podczas gdy bas walczą między sobą, my się przygotowujemy. W końcu... czyj jest czas wobec wymagań qun?
- — Odzyskane i przetłumaczone notatki edukacyjne tamassran